sobota, 30 listopada 2013

Welcome to Postcrossing

Przyczaiłam to na jakimś blogu i odrazu spodobał mi się ten pomysł!

O co chodzi?

Logujesz się na stronce http://www.postcrossing.com/ , losujesz adres i wysyłasz do kogoś pocztówkę :D To może być osoba z Australii  lub z jakiejś wioski w Chinach :P Ktokolwiek. Po czym czekasz na pocztówkę od kogoś, kto wylosował twój adres :D How cool is that?!
Jedynym warunkiem jest znajomość języka angielskiego w stopniu komunikatywnym. Dodatkowe języki są atutem.

Moja pierwsza pocztówka leci do Niemiec. No cóż, może mało ekscytujące miejsce ,ale zważywszy że kiedyś studiowałam ten piękny język ( ja,ja natürlich ) , będę miała szansę by się teraz wykazać :D

czwartek, 28 listopada 2013

bądź sobą

Czyli kim do cholery? Podobno jestem skąpa jak dziadek, zgryźliwa jak babka, ruchy mam po chrzestnej, a włosy po sąsiedzie. A gdzie w tym wszystkim jestem JA?!


Dajmy ludzią być sobą. Nie karmmy bliskich takimi śmieciami!

Christmas Cards

Lubię robić kartki świąteczne. A że jakiś talent mam, chętnie go wykorzystuję do takich robótek ;)

Kilka tygodni temu usiadłam przy stole i zanurzyłam na kilka godzin w tej wspaniałej relaksacji. Zawsze kiedy coś tworzę odpływam. Nie ma żadnych stresów, żadnego pośpiechu. Jest tylko pomysł i pełne skupienie.

Przeważnie każdego roku towarzyszy mojej twórczości jakiś element przewodni. W tym sezonie są to perełki :D





Niestety wypukłe kartki z zagranicznym znaczkiem bardzo często nie trafiają do adresata, bo wiadomo, jak zza granicy to pewnie pieniąchy ;P

środa, 27 listopada 2013

buntownik

Czy kiedyś przestanę nienawidzić tych, których nienawidzę?

Czy muszę robić rzeczy ,które kłócą się z moim wnętrzem?

Czemu nie mogę słowa Bóg zamienić na inne i nie czuć że bluźnię?

Czemu wiara dzieli mnie na pół?

Czy klepanie zdrowasiek jest jedyną odpowiedzią?

Jak wsłuchać się w głos własnego serca?

Jak odnaleźć drogę do siebie???

Komu ufać? Komu wierzyć? Kto ma rację?



Gubię się i nie wiem co jest prawdą.

Musi być inne wyjście!!!!!!!!!!!!

sobota, 23 listopada 2013

daleko od jabłoni

Wszystko co myślisz o sobie jest prawda dopóki w to wierzysz.

Jeszcze jeden dzień i musieli by mnie wywieźć do wariatkowa. 7 dni z moja mamą i jej starszą siostrą to o 7 dni za dużo! No ale cóż, taką się płaci cenę za omijanie rodzinnego domu dużym łukiem :P Raz na jakiż czas ktoś musi odwiedzić nas. 

Tak jak pisałam wczoraj, to był ciężki tydzień ,a ten post miał iść w kompletnie innym kierunku. Miałam zamiar rzucać mięsem i wieszać psy ,ale zrozumiałam, że nie taką drogą chcę podążać.
Po mimo, iż jest mi przykro, że moja mama jest taka jaka jest , innej mamy już nigdy nie będę miała. 
Mogła bym ją nienawidzić ,ale wiem ,że to nie jest całkowicie jej wina. Mogła bym obwiniać moich dziadków,że tak ją wychowali, lecz i ich wychowano tak a nie inaczej. Mam też inne wyjście, które chcę świadomie wybrać. Mogę być inna niż oni. I właśnie taka chcę być.

piątek, 22 listopada 2013

smutas

Jestem zła. Jestem smutna i sfrustrowana. Coś jest na rzeczy. Ba! Jest kilka takich spraw , które doprowadziły mnie do takiego stanu :/
Eh...to był ciężki tydzień, ale o tym następnym razem.

Dobranoc.

środa, 20 listopada 2013

po godzinach

Nie od dzisiaj wiadomo, że potrzeba jest matką wynalazków.

Oto nad czym pracowałam przez ostatnich kilka wieczorów.
Step by step: pudełko na kosmetyki , które walały się pod zlewem :D









poniedziałek, 18 listopada 2013

bywa

Oralnie

Upadam na kolana 
by dać Ci miłość z rana
Upadam też w południe
bo tak się prężysz dumnie
Wieczorem zaś zmęczona
zasypiam niepełniona

piątek, 15 listopada 2013

Bartek Cygan radzi czyli z Buddą pod jednym dachem

Z Bartkiem jestem już od ponad 9ciu lat, a dopiero teraz jego nauki zaczynają mieć dla mnie sens. Co więcej, kiedyś to proste myślenie było obiektem moich żartów:

- Wiesz czemu masz taki mózg? Pytam Barta wskazując na obręcz stworzoną z moich palców, nie większą niż objętość orzech włoskiego. - Bo Ci spuchł , ha ha ha! :P

O ironio! Aż mi teraz wstyd, że śmiałam nazywać siebie mózgo-matką.

No więc mój Budda mówi: ''nie myśl'' , ale dla kogoś takiego jak ja, co myśli 24h na dobę, stresuje się, martwi i stara się czytać ludzią w myślach , takie proste zdanie brzmi jak herezja!
Nie myśl. Ha! To ci dopiero! To tak jakby ktoś kazał mi przestać oddychać. Ile wytrzymam? 30 sekund? 40 max. Jednak że, jestem już po kilku tysiącach godzin omawianych problemów z moim prywatnym Buddą, takie proste myślenie zaczyna być mi coraz bliższe :)
I tak wraz we współpracą Bartka Cygana aka Budda, powstała metoda białej kartki.
Chodzi o to by wyobrazić sobie białą kartkę, ścianę albo pokój, który jest twoim umysłem, przy czym wszystkie myśli to śmieci walające się po kątach. Coś leży tu, coś tam. Ściany są całe zamazane, a w rogu pod sufitem coś zaczyna gnić. Generalnie burdel na kółkach. No więc, za każdym razem kiedy przyłapię siebie ( a to też jest nie lada wyczyn! ) na zaśmiecaniu mojej głowy, włączam taki wyimaginowany wielki odkurzacz i wsysam to całe ścierwo. I już nie myślę ;p Bo po co się zamartwiać skoro i tak wszyscy umrzemy, ha! :D

PS: Cała procedura wydaję się być dziecinnie prosta , ale myśli mnożą się jak grzyby, więc trzeba być cały czas czujnym ,by pod koniec dnia nie zostać z bałaganem w głowie.


czwartek, 14 listopada 2013

nie dotarła bym tak daleko gdybym nie upadł tak nisko

Kiedyś miotana emocjami, dzisiaj umiem je nazwać. Już się nie oszukuję, wiem kiedy przychodzą i akceptuje to.

Agresja, beznadziejność, ból, cierpienie, nienawiść, przygnębienie, rozczarowanie, rozgoryczenie, uraza, wrogość,  wściekłość, zawiść, zazdrość, złość, żal.

środa, 13 listopada 2013

ciuciubabka

Tak samo jak nie mogę się odnaleźć w sporcie i zdecydować się na jeden ''styl'', tak samo niezdecydowana jestem w sztuce.

Próbowałam już dobrych kilku rzeczy. Skakałam na trampolinie, próbowałam tańca na rurze,tańca z szarfą gimnastyczną, hip hopu, jazdy na łyżwach, jazdy na rolkach, pływania, jazdy konno ,jogi, hot jogi, wspinaczki po ściankach, snorkelingu ,parasailingu i body buildingu. Ponad to jestem wykwalifikowanym instruktorem aerobiku, spinu, stepu, aqua gym'u, RIP:60 , treningu obwodowego , pump and tone ,posiadam dyplom outdoor trainera, no ale co z tego?

Podobnie rzecz ma się ze sztuką. Maluję, wycinam, kleje, ozdabiam, projektuję, robię zdjęcia i piszę wiersze. Miałam też swoje pięć minut na deskach teatru i na scenie muzycznej. Obecnie tworzę ciasteczka z modeliny ( wtf? how old are you? ) ,ale jakoś donikąd mnie to nie zaprowadziło:/  Nie znalazłam jeszcze konkretnego kierunku w którym mogła bym i chciała bym się rozwijać :/

Jakieś pomysły?


Edit: Pisząc ,że te przeróżne doświadczenia nigdzie mnie nie zaprowadziły miałam na myśli tylko i wyłącznie sukces i prestiż. Ale jak się nad tym tak głębiej zastanowiłam to te wszystkie rzeczy których dokonałam są taką łódką ,którą buduję po to by przeprawić się przez ocean życia. I za każdym razem ,kiedy czegoś dokonuję lub tworzę sprawiam, że ta łódka jest coraz lepsza i piękniejsza.

Teraz to wybrane na nieświadomce zdjęcie ma sens, ha!

wtorek, 12 listopada 2013

działamy - czyli jak sobię radzę z przyzwoleniami

O przyzwoleniach pisałam już wcześniej -> kliknij tutaj <-. Tym razem chcę się podzielić tym, co dotychczas udało mi się w tym kierunku zrobić.
Otóż wielka akcja pod tytułem " przyzwolenią mówimy NIE!" trwa już prawie miesiąc (i pewnie potrwa kolejny :P)  Ale do rzeczy. Oto plan działania jaki stworzyłam sobie na początku tej akcji.


Podzieliłam dom na pięć stref : kuchnia, łazienka, przedpokój, sypialnia i duży pokój, po czym rozpisałam na kartce ( patrz zdjęcie wyżej ) wkurzające rzeczy dotyczące danego obszaru. Co prawda nie wyznaczyłam sobie jakiejś konkretnej daty na ukończenie tej listy, ale wywiesiłam ją w widocznym miejscu, więc za każdym razem kiedy mój wzrok napotkał tą białą kartkę zaczynała boleć mnie głowa ;p I tak powoli kolejne pozycje znikały z listy :D

Wczoraj pomalowaliśmy duży pokój. Ja dzisiaj ,z racji tego że miałam wolne, mogłam zająć się odświeżaniem przedpokoju i sypialni. Ponadto ,przez ten cały okres sprzątania nagromadziłam 3 wory ubrań, w których już dawno nie chodziłam i kilka worków pierdół znalezionych w różnych szafkach , na półkach i pod łóżkiem (wtf?). O wyniesionych śmieciach już nie wspomnę ,bo też się tego TROCHĘ nazbierało.
Za każdym razem, kiedy przeglądałam jakieś rzeczy starałam się działać bez skrupułów, ale coś mi mówi ,że za czym się przeprowadzimy to jeszcze wywalę połowę tego co teraz fartem ( nie mylić z prukiem ) zostało oszczędzone :p

WNIOSEK: Nawet sobie nie zdawałam sprawy w jakim barłogu żyłam!!!

niedziela, 10 listopada 2013

negatywna żmija

Z doświadczenia wiem ,że jak wypowie się niektóre rzeczy na głos, jak się otwarcie przyznasz do czegoś, zaczynasz się mniej z tym identyfikować. A więc, o to co mnie gnębi.

Czwartek wieczór. Wsiadam do auta. Wkładam kluczyk do stacyjki i w tej samej chwili łzy zaczynają napływać mi do oczu. Szybko wycofuję, wyjeżdżam z podziemnego parkingu i płynnie włączam się do martwego już o tak późnej godzinie ruchu drogowego. Z radia sączą się jakieś melodie, podkręcam głośność i zaczynam swoją modlitwę. Krzyczę. Ba! Drę się ile sił w płucach, na sekundę przymykając wilgotne powieki. Łzy spływają po policzkach niczym grochy. Po chwili biorę głęboki oddech i krzyczę jeszcze głośniej. Przepełnia mnie frustracja ,więc walę mocno prawą ręką o kierownicę. Kurwa! Kurwa! Kurwa mać! Jebany słomiany zapał! Łapię się wszystkiego na raz i po czym puszczam sfrustrowana i znudzona ,bez motywacji do dalszego działania. Dlaczego nigdy nie doprowadzę niczego do końca? Skaczę z kamienia na kamień szukając skutecznej pigułki na szybki sukces. Tak, prestiż i sukces zawodowy bądź osobisty, nieważne, ważne by można było czym zaskoczyć, pochwalić się ,dowartościować , porównać z kimś gorszym od siebie.
Nienawidzę tych którzy wiedzą czego chcą. Nienawidzę tych, którzy żyją pasją, którzy tryskają energią z samego rana, którzy potrafią się cieszyć z małych rzeczy i których nigdy nie opuszcza pogoda ducha. Kurwa! Jestem jedną wielką zawistną zazdrośnicą!!!!!!!!!!!!!!!!!


czwartek, 7 listopada 2013

bo każda okazja do śwętowania jest dobra

Wczoraj minęło 6 lat odkąd powiedziałam TAK przy Dublińskiej rzece Liffey i przyjęłam za duży pierścionek, ha! :D

Wczorajszy wieczór upłynął nam przy kolacji i luźnych pogawędkach o wpływie szybkiego rozwoju techlonogi  na dzisiajsze społeczeństwo i relacje międzyludzkie. Nie obyło się też bez zonka! Ktoś nakrył moje gołe dupsko w pozycji na małysza w damskiej toalecie , bo źle zamknęłam drzwiczki! Haha! Teraz się śmieję, a wczoraj wyleciałiałam z tej restauracji jak wystrzelona z procy :P

A oto jak Koseccy zmienili się w ciągu tych 6ciu lat :D








poniedziałek, 4 listopada 2013

pozytywnie

Wciąż jesteśmy sfrustrowani
coś nam w dupie strzyka
Wciąż nadęci, niewyspani
tak życie umyka

Co na lepsze mogę zmienić?
Pytam siebie szczerze
I codziennie coś próbuję
zrobić w dobrej wierze

Wymyśliłam sposób taki
by codziennie rano
mówić sobie co takiego
nam od Boga dano

I od razu po tym jakoś 
pozytywnie czuję
życie płynie, nie ucieka
i się nie frustruję :)


niedziela, 3 listopada 2013

sweet things by Mags

W świetle zaistniałych okoliczności postanowiłam, że poszukam sobie nowego hobby. Poszukiwania trwały cały tydzień, aż wreszcie się udało :D Znalazłam! I od kilku dni lepię takie małe cudeńka :)