poniedziałek, 31 marca 2014

niedziela, 30 marca 2014

piątek, 28 marca 2014

smycz

Z zeszłym tygodniu przypomniała mi się pewna historia trafnie opisująca moje dzieciństwo, zanim nie poszłam do szkoły.  A idzie ona tak....

Wreszcie z wielkim fochem zgodziła się. Wyszłyśmy na dwór.
Czuję ,że zrobiłam coś źle, czuję wstyd i wyrzuty sumienia. Czuję ,że wolała bym już zostać w domu.
Jesteśmy jednak na placu zabaw.
-No baw się!
Ale czym mamo?

Nigdy nie chciałam sprawiać dorosłym kłopotu. Znalazłam zieloną łopatkę, zakopaną gdzieś w piaskownicy. Nie pamiętam dzieci wokół mnie. Nie interesowałam się nimi. Bałam się ich jak dzikie zwierzątko. Proszę, nie patrzcie na mnie. Wzięłam do ręki zieloną łopatkę i monotonnie przesypywałam suchy piach z miejsca na miejsce.
- Nie siadaj tam! Tylko się nie ubrudź! Zaraz idziemy!

KURWA JEGO JEBANA MAĆ!

Ktoś miał jakieś wonty bo zajęłam mu miejsce w piaskownicy.  Boże , zabierz mnie stąd! Niech umrę, niech rozpłynę się w nicość! Zapadnę w pustkę, gdzie nikomu już nie będę przeszkadzać!

Kilka dni później dostałam piękny zestaw miniaturowych garnków, którymi nie mogłam się bawić na dworze "bo dzieci ci popsują". I to tyle jeśli chodzi o sens bycia dzieckiem.

piątek, 21 marca 2014

piąteczek

Jem sushi niezdarnie wymachując drewnianymi pałeczkami i myślę sobie, że jestem sama na świecie, po czym jem jeszcze niezdarniej.

Na mieście deszcz i korek. Parasoli w domu aż pięć, w tym jeden kupiony. Wtem dostaję sms: Zmokłaś? Jeszcze nie, ale wszystko przede mną.

Naleśniory i ploteczki. Wchodzę do tramwaju. Siadam i wyciągam książkę. Taką prawdziwą, z papieru - to dopiero jest szpan! Koło mnie siada starszy mężczyzna, coś po sześćdziesiątce i wyjmuje swoją, też papierową. Tak się bawi szlachta w piątkowy wieczór.

znudzona

Czuję, że mogła bym lepiej, ciekawiej, odkrywczo. Ale nie chce mi się.
Mam pieniądze. Mam czas. Żadnej wymówki.

Najmądrzejsi ci z nadzianymi portfelami. Wiedzą , że nie tędy droga.

Tak się ostatnio zastanawiam, wiem że wiem, ale skąd?

Na skakance już wymiatam. Lepiej niż Rocky ;) Ćwiczyłam przez tydzień.

czwartek, 20 marca 2014

dzień dobry

Wszędzie mnie pełno, a już najwięcej w google. Koniec z dodawaniem zdjęć. Przynajmniej na jakiś czas. Nie chcę być AŻ TAK sławna, ha! Może teraz prozą uda mi się zwabić nową klientelę.

Znowu zaczynam dużo czytać. Cierpią na tym moje ptaszki. Budka od tygodnia nie sprzątana. Patrzę na nie a te dupami się wypinają. Obrażone.

Za oknem coś na wzór śniegu. A jeszcze wczoraj było 15 stopni.

środa, 19 marca 2014

jest dobrze

Jest dobrze, życie się kręci. Popijam zborzową kawę i wyglądam przez okno.

Wczoraj napisałam nowego posta na kartce i się zbulwersowałam. Ale i tak opublikuję. Może za kilka dni.
Nowy wiersz też napisałam. Bart mówi że rozwala mózg. Chyba nie wie, że to o nas, ha!

homo kurwa sapiens

Chodzimy do pracy której nie lubimy.
Spotykamy się z ludźmi  których nie lubimy.
Robimy i mówimy rzeczy których nie chcemy.
W imię kurwa czego?! W imię życia wiecznego?!

Sfrustrowani, nadęci , niewyspani. Ciągle mało. Ciągle czegoś brak. 6 godzin na sen, 8 godzin na pracę - daj Boże! I byle do piątku. Byle do wakacji. A później znowu to samo. Bezmyślnie kręcimy się w kółko. I gnamy, i pędzimy przed siebie. Szybko... Szybciej...Coraz szybciej...!
Znaleźć pracę, znaleźć żonę. Kupić samochód, kupić dom, spłodzić dziecko. Nowy telewizor, nowy telefon. Więcej! Więcej! Coraz więcej!!!
Czasem choroba , bądź wypadek pozwoli nam na chwilę wytchnienia. Chwilę...bo później znowu wracamy na miejsce by odegrać swoją tragiczną rolę w martwym życiu.

Nie! Nie! Nie!  - krzyczę co sił. Ja tak nie chcę żyć! Po czym ubieram się i wychodzę do pracy.

środa, 12 marca 2014

intymnie

Płakałam, lecz tym razem ze szczęścia. Każde jego rozkoszne pchnięcie przyjmowałam z miłością i ze wzruszeniem. To coś niesamowitego dzielić się życiem z ukochaną osobą.

Dzień podjęcia tej decyzji zawsze nieuchwytnie majaczył gdzieś przede mną. Tymczasem dzisiaj to już historia. Milowy krok na przód.


Cały dzień chodziłam roztargniona i dziwnie podekscytowana. Nie mogłam się na niczym skupić i tylko jedna myśl nieustannie dźwięczała mi w głowie ''czy już jestem w ciąży?''. I w tedy powoli , jakby za zasłony przedzierało się słońce, zaczęło to do mnie dochodzić. Już od dawna chciałam zostać matką, jednak nie dopuszczałam tej myśli do siebie. To znajome kłucie w sercu na widok okrągłego brzuszka zdradzało jednak prawdę.
Cały dzień i całą noc biłam się z tymi myślami ,aż wreszcie postanowiłam z siebie to wyrzucić i w tedy jakby kijem przez łeb , uderzyła mnie cała prawda. To nie dziecka tak bardzo pragnęłam , tylko poczucia że jestem coś warta. Myślałam, że dzięki dziecku poczuję się dorosła ,że będę potrafiła wyrazić własne zdanie i zawalczyć o swoje. Może i moja matka nareszcie powiedziała by mi, że jest ze mnie dumna, że w końcu udało mi się coś dobrze zrobić.
Nigdy nie sądziłam ,że będę chciała zajść w ciążę z takich pobudek. Boże ,tak mi przykro :( Tak mi jest wstyd, wstyd tego, że swoje szczęście nadal uzależniam od kogoś lub czegoś.

Jest część mnie która po prostu chce podzielić się życiem, która pragnie pokazać tej maleńkiej istocie jaki świat jest piękny, że życie może być błogosławieństwiem, a nie tylko pasmem nieszczęść i smutków, że ludzie potrafią być są wspaniali, pełni empatii i radości którą chcą się dzielić z innymi. To wszystko chcę Ci pokazać. Chcę Cię nauczyć kochać i cieszyć się ze śpiewów ptaków, ze słonecznych promieni budzących o poranku , z zapachu świeżo ściętej trawy i dotyku ukochanej osoby, więc jeśli masz ochotę , zamieszkaj proszę pod moim sercem.

poniedziałek, 3 marca 2014

coś umiera a coś innego się rodzi

Dokładnie rok temu założyłam tego bloga i dokładnie dzisiaj zamierzam zakończyć ten projekt.

12 miesięcy i ponad 160 postów. Nie wiedziałam że jestem tak negatywna puki nie zobaczyłam tego na własne oczy. Jak lustro w którym przeglądam się co rano  tak i ten blog dał mi możliwość zajrzenia we własne myśli. Słowa których nie wypowiedziałam na głos, złość, smutek , żal i gorzkie zły, a także chwile zadumy, radości i te kiedy pierdoliłam totalne głupoty, to wszystko znajduje się tutaj.
Głębsze przemyślenia zostawiam dla siebie, jedynie co mogę dodać to to, że była to najwspanialsza, a zarazem najniebespieczniejsza wycieczka w głąb siebie którą zamierzam dalej kontynuować.




Mam na imię Magda i jest kilka rzeczy które w sobie lubię ♥ :D



niedziela, 2 marca 2014

marzenie nr 31 - spełnione!!! :D

Pierwszy marca, na termometrze nieco ponad 3 stopnie Celsjusza. 5 km w błocie i lodowatej wodzie, przez snopy słomy, opony i kręte rowy. Dałam radę! Zrobiłam to i jestem z siebie cholernie dumna!
Z pośród 3366 osób na miejsce dobiegłam 288 :D

Run a muck chellange