wtorek, 26 marca 2013

a może by tak...

Kolejny wieczorny atak płaczu, tak znienacka co by głowa miała jakiś powód poboleć rano. Często czuję się sfrustrowana ale dopiero od wczoraj umiem nazwać to uczucie.

Zawsze sobie stawiam jakieś głupie cele (tak jak np ze szczotą, czytaj blog niżej) a później wcale nie chce mi się do niech dążyć. To po co w ogóle sobie stawiam takie cele? Ano, po to żeby poczuć się lepiej, ale koniec końcem czuje się jeszcze gorzej bo nie mogę dokończyć czegoś co zaczęłam. I to przytłaczające  uczucie że muszę albo powinnam ponieważ....sama sobie tak powiedziałam :/ Ale to głupie. Sama sobie zakładam pętlę na szyje. Prawda jest taka że gówno muszę! Powinnam robić to na co w danej chwili mam ochotę.I skoro mam ochotę sobie zrobić masaż szczotą to proszę bardzo ,ale jeśli nie to nie! I nie powinnam czuć się z tego powodu źle! O, proszę jakie mądrości! Od razu czuję się jakoś...lżej?
I jeszcze jedno. Czemu mówię wszystkim że mam 27 lat skoro dopiero skończyłam 26? :/ Sama jestem dla siebie jedną wielką zagadką.

Co do tematu ''rób na co masz ochotę''. Pamiętam jak od małego chciałam zostać piosenkarką. Uwielbiałam tańczyć i śpiewać do dezodorantu ''Impulse''.Czerwony Impulse mojej mamy, pamiętam jak dziś :) Używałam go jako mikrofonu. W sumie jak sobie o tym pomyśle to kręci mi się łezka w oku dlatego że w tamtym czasie marzenie o śpiewaniu było tak oczywiste, tak naturalne ,że nic innego nie miało znaczenia i nic nie stało na przeszkodzie. Nie zastanawiałam się czy jestem wystarczająco dobra bądź ładna , ja po prostu śpiewałam, w domu,w szkole czy w kościele. Lecz z biegiem lat zaczęłam się porównywać do  Whitney Houston, Mariah Carey czy Celine Dion  i słyszałam że nie jestem tak dobra jak one ,więc powoli moja pewność siebie ustępowała miejsca...frustracji.

Nigdy nie chciałam być mega popularna ,śpiewać własne piosenki dla milionów i nagrywać płyty. Ja tylko chciałam śpiewać. I choć mówię to nieśmiało...ciągle chcę. Poza tym konkurencja jest już mniejsza ;p



2 komentarze:

  1. Hey Madzia, you write about setting goals to feel better but then you feel worse because you dont get to the goals. They become a kind of trap for you and cause you feel not worth again. But you also ask why you need the goals at all? And you answer that you dont have to do anything!

    And this is the thought I like very much. It’s actually a new idea to me. It got me to thinking. It’s very smart. Why do we need goals. Well ok maybe we need them to have some kind of direction. But the life alone is a goal. Feeling good and happy is a goal. Just to live another day enjoyably.

    There are things in life that we have to do for our life to have some basic shape. Like rest, eat, work, wash, clean. Actually those things are very important and if we manage to do them regulary it is in itself great achievement. But besides them? Is there anything else we have to do? The rest of our life is our pastime. There is no rush, no plan, no goals. It’s just our time to feel good no matter what we do.

    We start something, we feel good with that so we continue. We dont feel good we can stop anytime. If we like something we may even force ourselves to continue with that. Some discipline may be good but the result should be satisfying not depressing.

    So we have an idea for some activity, we may try it. If we like it we may continue if we dont we can quit. No harm done. At least we tried something. Thats actually a cool feeling.

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  2. Yep, but what when we are not happy with that basic thinks that we have to or should do and I mean here those very very basic things like eat, work, wash etc? If that is not enought for us, and we don't feel satisfied (like me) we try to find some substitute but isn't a 'błędne koło' because nothing will satisfied us till he start to enjoy eating, working, washing(?) and resting. The key is to start to feel good right now! But, it's easy to say rather then do, and why is that I will try to explain in the next episode of "usrane rozami" ;)

    OdpowiedzUsuń