czwartek, 29 sierpnia 2013

bąkowscy

Raz na jakiś czas w naszych rozmowach małżeńskich przewija się temat posiadania dziecka i pytania w stylu: kiedy?
Rozmawiamy o tym jakie są nasze preferencje odnośnie płci i wyboru imienia, jednakże na rozmowach się tylko kończy bo żadna ze stron nie wykazuje inicjatywy ,więc konkretne działania nie są w tym kierunku podejmowane.

Moja mama powiedziała mi kiedyś że dzieci nadają życiu sens.
Proszę Cię, czy życie samo w sobie nie powinno być sensem? A takie deklaracje brzmią dla mnie jak te w stylu:  będę szczęśliwa jak schudnę.
Czy chęć posiadania potomstwa nie powinna wywodzić się z wewnętrznego pragnienia do przekazywania radości z życia? Jestem szczęśliwa ,więc chcę się tym szczęściem dzielić. A może to tylko moja idealistyczna mrzonka?

Pytania same cisną się na usta: Czy była bym dobrą mamą  jeśli sama jeszcze emocjonalnie jestem dzieckiem? Czy dała bym swojemu dziecku miłość, zrozumienie i uwagę skoro sama sobie nie potrafię tego dać? Czy mam prawo mieć dzieci?

Od razu nasuwają mi się inne pytania , których tak chorobliwie się wstydzę ,ponieważ świadczą o tym jak bardzo jestem samolubna...No cóż, może te wypowiedziane poniekąd na głos będą miały mniejszą moc ,więc pytam siebie:

Czy mój mąż będzie mnie kochał tak samo? Czy będę jeszcze mu potrzebna? Czy nie przeleje całej swojej miłość do mnie na nasze dziecko? I czy ja będę go jeszcze kochać??? Czy może mając dziecko stanę się wreszcie spełnionaa i powiem: Panu już podziękujemy.


2 komentarze:

  1. Co tu dużo gadać - pojawienie się dziecka zmienia życiowe priorytety o 180 stopni. Jak ktoś mówi, że dziecko niczego nie zmienia - kłamie, albo jest dziwnym rodzicem ;) I zgadzam się z Twoją mamą. Dzieci nadają życiu sens. Powodują, że znów zaczynasz intensywnie myśleć o przyszłości i planujesz każdy krok. Nie dla siebie - dla kogoś.

    Często spotykam się z takimi wątpliwościami jak Twoje. Czy będę dobrym rodzicem? Czy jestem dość dojrzałą osobą? Też miałem takie wątpliwości. Jak każdy ;) Ale w moim przypadku to właśnie dziecko spowodowało, że dorosłem, stałem się osobą dojrzałą, myślącą, planującą, odpowiedzialną. Gdybym czekał na moment kiedy to wszystko przyjdzie samo z siebie, pewnie nigdy nie zostałbym rodzicem. Warto wziąć to pod uwagę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyslam sie ze tak moga mowic ludzie ktorzy sa nieszczesliwi i pusci w srodku i probuja te pustke czyms zapelnic. A pozniej zaczyna sie tragedia bo dziecko opuszcza rodzinne gniazdo i rodzicow dotyka czarna rozpacz bo czuja sie niepotrzebni ,a co za tym idzie nieszczesliwi ,bo dzieci byly ich sensem zycia...Ale to tylko moja interpretacja. Kto wie, moze i ja kiedys powiem ze dzieci sa calym moim zyciem,ha!

      Co do drugiej czesci Twojej odpowiedzi, to szczerze gratuluje, ze dzieki rodzicielstwu dojrzales. Znam jednak takich ludzi , ktorym dziecko absolutnie nie pomoglo dorosnac i albo owych wychowuja chujowo, albo/i nazekaja ze gowniaze nie potrafia docenic tego co sie dla nich robi. Ale hola, hola! Dzieci sie same na swiat nie pchaja. Takze uwazam ze jak sie nie jest szczesliwym tak w srodku z samym soba, to moze nie powinno sie miec dzieci. Goraco pozdrawiam tych szczesliwcow co mieli/ maja szczesliwych rodzicow :)

      Usuń