niedziela, 19 maja 2013

schematy

Zawsze zaczyna się w poniedziałek. Wpadam wówczas w pętlę tych samych schematów, które powoli wysysają ze mnie cały sens życia. Na samą myśl o jutrze dostaję mdłości, bo dokładnie wiem co się wydarzy w pracy i co zrobię po powrocie do domu, jak przepuszczę przez palce swój wolny czas i o której wstawię obiad. I niby wcale nie musi tak być a jednak będzie. Wstanę rano zrezygnowana i taka sama położę się spać. Bo cokolwiek się wydarzy lub nie, nie zdoła mnie wyciągnąć z tego trwającego całe życie letargu. Mogę udawać lub zaprzeczać ale nie zmieni to faktu że już od dawna nie żyję...

Co robię źle i co jestem jeszcze w stanie zrobić dla siebie???
Obieram się jak pomarańcze i zakładam pancerz z niewiary. Innym razem maluję usta miłością a we włosy wplatam gorzkie łzy. Mogę krzyczeć, mogę szeptać, mogę nienawidzić lub mówić że kocham ,mogę nie wierzyć lub błagać na kolanach o przebaczenie, mogę śmiać się lub udawać że nie widzę, ale niczego nie zmienię. Nie kiwnę palcem bo nie mam już sił. Zostanę więc tu gdzie jestem  puki nie zdecyduję wstrzymać oddechu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz