środa, 20 marca 2013

zakupoholik

Czasami chciała bym, bo mogę...ale po co? :/ I wtedy beznadziejność wyciąga po mnie swoje macki. Czas płynie a ja razem z nim.

Dzisiaj przyznałam się przed samą sobą że jestem uzależniona od zakupów. Tak. I nie mówię że zawsze uwielbiam je robić bo czasem jestem tak zmęczona i odwodniona że nie mam na nie siły ale jak czegoś sobie nie kupię to jestem chora. Czuje się wtedy jakbym nie zrobiła nic wartościowego. Co innego wybierać rzeczy i stać w kolejce do kasy! I nie ważne czy to jest nowy ciuch czy coś do domu, ważne że kupione a później może leżeć w szafie ( daj Boże! Najczęściej moje ciuchy lądują na ziemi koło łóżka i tworzą tak zwane ''gniazdo'' )
Smutna prawda,w dodatku wyszła moja kolejna przywara. Jestem flejtuchem! ( pięknie sobie dzisiaj jedziesz  ) I do tego mówię do siebie! Wracając do zakupów...jeśli mam w ręku np.super ciucha ( najczęściej i tak kupuje z przeceny po jestem sknerą albo wynajduję coś w lumpie czytaj - second hand) , to uważam siebie za kogoś cool i w ten sposób dowartościowuje siebie. I nieważne że przez większość tygodnia chodzę w dresach bo pracuje na siłce , ważne że mam coś nowego co najczęściej i tak nie było mi potrzebne , albo nie do końca mi się podoba ,więc po kilku miesiącach ląduje w worze dla second hand z którego i tak coś później kupie :/ Nawet dla mnie to brzmi jak paranoja!
Mogę sobie odmówić wielu rzeczy ale koniec końcem i tak coś ''nowego'' wejdzie w moje posiadanie i może będzie to książka, nowy lakier do paznokci ,kolorowe długopisy albo jakiś ciuch.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz