wtorek, 19 marca 2013

perły

Znalazłam dzisiaj w małży perłę. Wątpię by to małe gówno miało jakąś wartość ale jaka była radość jak okazało się że jednak sobie nie złamałam na niej zęba :)


Druga perełka to książka Beaty Pawlikowskiej. Wracam ponownie do czytania jej książek bo czuję że znowu jestem na krawędzi. Z górki wprost do dołu by za kilka dni znaleźć się na łące ukwieconej barwnymi pomysłami.Ach... Może tym razem znajdę odpowiedź na pytanie - jak załapać tylko jedną sroczkę za ogon i nie wypuszczać z rąk mino wszystko?! Zabieram się za czytanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz