Nigdy nie marzyłam o podróżach. Dalekie wyjazdy były ponad moje najśmielsze oczekiwania, ale kiedy okazja się zdarzyła złapałam byka za jajca i mino wątpliwości i irracjonalnych przekonań, nigdy go nie puściłam!
Pamiętam mój pierwszy lot samolotem. Boże, drżałam jak osika. Bałam się że się rozbijemy, bałam się że ''nadużywam'' szczęścia i że jak nie teraz , to napewno później coś się stanie. Pamiętam ,że nawet się popłakałam ( no debil jakiś! ). A teraz lot samolotem to dla mnie chleb powszedni i średnio 6 razy w roku jestem na pokładzie jakiegoś boeinga.
Ale do czego zmierzam. Otóż szczerze w to wierzę iż to my sami jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie i szczęście. I choć pewnie łatwiej i bezpiecznej było by siedzieć w tym swoim ciepłym i przytulnym słoiku to jednak czasem warto wykraczać poza swoją strefę komfortu by przekonać się na własnej skórze , że gdzieś tam, poza słoikiem, też istnieje życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz