piątek, 20 września 2013

zaskocz siebie

Środa wieczór. Siedzę w kącie na kuchennej podłodze między drzwiczkami lodówki ,a zimną ścianą łączącą korytarz. Czuję się wyczerpana, wyczerpana przez płacz, krzyk i demolkę ,którą zrobiłam kilka godzin temu na chacie. Oddycham cicho, obiema rękami trzymając podkurczone nogi, z brodą opartą na kolanach.
Bart siada na przeciwko mnie. Patrzy smutnym wzrokiem. Moje spuchnięte od płaczu oczy spoglądają na niego wyrażając rezygnację. Minuty wloką się jak para znudzonych ślimaków ,a my siedzimy tak jak te sieroty obrzygane.
Nie no kurwa, przecież tak nie może być! - myślę sobie, a w kierunku Barta rzucam z determinacją - wymyślmy coś! Potrzebuję czegoś. Potrzebuję jakiejś zachęty, motywacji do działania, czegoś co zdoła mnie wyciągnąć z łóżka rano i co wydostanie mnie z tej czarnej dupy w południe. Jakieś jedno zdanie, coś chwytliwego, coś czego nie będę potrafiła zanegować.

Burza mózgów. Pomysł - negacja. Kolejny i kolejne zaprzeczenie.
Ciężko jest mi samą siebie przekonać. Dziesiątki pomysłów i dziesiątki powodów dla których te pomysły są do dupy. . Kurwa, chyba jestem za mądra. Albo za oporna. Albo po prostu jestem upartym osłem!
Słowa zaczynają się przeplatać ze sobą jak ścieg czarno białego obrusu. Tak - nie, tak - nie.Tak - nie. Kurwa! Białe - czarne. Białe - czarne. Białe - czarne. Białe - czarne. Do porzygania.
On mówi białe - ja czarne. Białe - czarne , białe - czarne, białe - czarne, białe - czarne , białe....Czyżby? - pytam nieufnie sama siebie.

Zawsze wiem, a ściśle mówiąc ,wiem co nie chcę by się stało, dlatego o tym myślę , by móc się przygotować na najgorsze. I po chuj? - pytam siebie. Po co tracić czas i energię na analizowanie czegoś co może się stanie , lub nie?  Po co?! Po co? Po co? Po co?!!!

Nie mieć żadnych oczekiwań i dać życiu szansę by cię zaskoczyło. Zaskocz siebie! Zaskocz mnie! Tak! To jest to! Ten sam kierunek - kierunek życie, ale inna droga, inny chód. Możesz skakać , możesz biec , możesz skręcić w lewo ( lub nogę ) bądź zatrzymać się na chwilę by nazywać kwiatów.

Jeszcze nie wiem jak się to ma do planowania. Ale przyjmuję że można, a nawet trzeba mieć plany i marzenia , ale bez tych różnych filmów w głowie ,w których, na przykład,  samolot z tobą na pokładzie rozpierdala się gdzieś nad Pacyfikiem , ha! Czarnowidztwu mówimy : nie. Wyświetlaniu filmów w głowie mówimy : nie. Powtarzającym się schematą mówimy stanowcze NIE!  No i zobaczmy co stanie ;)



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz