poniedziałek, 16 września 2013

jęczy buła i planagram - czyli jak zaplanować dzień

Pobudka. Otwieram zaspane oko a tam na dzień dobry z kąta łypie na mnie sterta brudów. Spoglądam w stronę okna i co widzę?  Suche kwiatki, które już dawno umarły z odwodnienia. Kuchnia - zlew straszy nieumytymi naczyniami, a podłoga woła o pomstę do nieba bo tak dawno nikt jej nie pieścił ścierą. Eh... wzdycham cicho, jednak nie wystarczająco, bo ptasi sensor już zdążył mnie usłyszeć i głośnym darciem domaga się uwagi, a także sprzątania klatki. Do tego standardowo czeka na mnie dzisiaj przygotowanie obiadu i prasowanie. Zajekurwabiście :/

Przygnieciona nawałem obowiązków nie robię nic, bądź tylko niezbędne minimum, po czym kolejny raz kładę się spać z tym ciężkim uczuciem zawodu, ponieważ kolejny dzień minął bezpowrotnie ,a ja nie zrobiłam nic konstruktywnego.

Za dużo, na późno i za mało czasu, a przy tym nie potrafię nie do niczego zorganizować. Stop!

Motywacyjny planagram jęczy buły.

Na kolorowych kartkach które sama projektuje, bo akurat wycinać i przyklejać to bardzo lubię, zapisuję rzeczy które mam w planie zrobić następnego dnia, a pod wieczór z uczuciem satysfakcji odhaczam to co udało mi się zrobić.




Planagram działa bez zarzutów lecz jęczy buła jęczy nadal, ponieważ po wykonaniu obowiązków domowych nie ma czasu lub/i chęci aby zrobić coś fajnego dla siebie.

 Ameryka została odkryta po raz kolejny.

Stworzyliśmy sobie wspólnie z moim życiowym kompanem planagram obowiązków domowych.
Zawsze było tak, że ja - aka jęczy buła - robiłam pewne rzeczy na bierząco, a przynajmniej się starałam. Rzeczy takie jak odkurzanie, prasowanie, pranie, obiad itp ,a pół soboty lub niedzieli przeznaczaliśmy wspólnie na generalne porządki. Ale żeby jęczy buła nie jęczała trzeba było to trochę zmienić i teraz każde z nas musi codziennie odbębnić jakąś czynność co by na chacie było zawsze czysto ;P

Tak więc otwieram dzisiaj oko i pierwsze co lecę do kuchni by zerknąć na planagram obowiązków. Czytam na głos: odkurzanie i podłoga. Ok, dam radę - myślę sobie - 30 minut i po sprawie. A co widnieje na moim motywacyjnym planagramie? Trening i blog. Super! Wreszcie mam czas na to by się rozwijać w tym kierunku w którym lubię bez tego przytłaczającego uczucia, że lista rzeczy ''do it now or die trying'' czeka w kolejce.


1 komentarz:

  1. No i mnie uprzedziłaś...
    Miałem dziś ochotę napisać dość podobny w swojej wymowie post, bo u mnie też każdy dzień zaczyna się bardzo podobnie. Ale po pierwsze - nie będę się powtarzał, a po drugie - ja nie zdołałem jeszcze wprowadzić do swojego życia takiego fajnego organizera, a w takiej sytuacji to trochę wstyd narzekać widząc, jak inni sprawnie sobie radzą. Przemilczę więc temat życząc powodzenia i konsekwencji, a sam spróbuję też się trochę ogarnąć...

    OdpowiedzUsuń