środa, 19 czerwca 2013

burza w szkalnce wody

Ten spokój , który tak łapczywie łapałam w ręce okazał się być ciszą przed burzą.

Zły humor poprostu przychodzi, tak z nienacka i atakuje jak komar złakniony ciepłej ludzkiej krwi. Trochę tu , trochę tam, po czym nie wiadomo kiedy całe ciało zdaje się być zainfekowane.
Frustracja, przygnebienie i stres.

Spać. Wetknąć nos pod koc czy kołdrę , a udreczoną glowę położyc miekko na poduszce.

Tymczasem zlepiam się do kupy niczym babka z piasku. Byle do konca zmiany.

Po poludniu idę do lekarza. Moze się przemeczyłam, a może coś mnie bierze? Taaa, jak nie strzyknie  w dupie to zaboli w oku. Co do kurwy nędzy jest ze mna nie tak???!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz