wtorek, 9 kwietnia 2013

kolejny dzień, kolejna szansa

Nie wiem już co mam myśleć. Myśli ciążą nade mną niczym żelazny topór. Trach...i bryzga krew!!!

Czasami towarzyszy mi pewna myśl. Pakuje rzeczy i uciekam. Daleko. Zostawiam za sobą wszystko i wszystkich. Przechodzę operacje plastyczną i zmieniam imię, po czym biorę głęboki oddech i już niczego nie pamiętam. Wciskam reset.Jestem białą kartką. I wtedy zaczynam żyć. Taka o...mrzonka. Lecz czy to nie jest tak że codziennie rodzimy się na nowo? Budzimy się rano i już nic nie jest jakie jak wczoraj. Przeszłość jest złudzeniem a przyszłość nie istnieje. Jedyne co trzyma nas przy życiu to teraźniejszość.
Jest w tym coś z masochizmu, takie trzymanie się przyszłości. Mam wrażenie ,że daje to jakieś chore prawo do tego żeby czuć się źle. Czemu tak ciężko jest zapomnieć i wybaczyć samemu sobie?

Bóg cię nie wybawi jeśli nie zrobisz tego sam. A może jest na odwrót??? A może lepiej jest nie pytać i nie szukać odpowiedzi bo za każdym zakrętem jest następny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz