poniedziałek, 15 lipca 2013

piach w uszach i kamyk w pępku - czyli plażowanie nad Celtyckim morzem.

To był udany weekend. Trzy dni słonecznej pogody i beztroskiego leżenia na plaży, a wieczory spędzone w gronie przyjaciół. Czasem jest fajnie tak po prostu być i żyć.

Piątek - Bray. Polskie piwo, irlandzkie frytki z octem i zachód słońca.


Sobota - Graystones. Małe kamyki lepiące się do pośladków i lody z automatu.



Niedziela - Brittas Bay. Piach w uszach i żar irlandzkich tropików.


Podkład na kolejne wakacje gotowy. Za dwa tygodnie Portugalia. Aż się nie chce ruszać dupy jak pod nosem ma się takie piękne plaże i wspaniałą pogodę. Mam nadzieje że niedługo wszystko wróci do normy i znów zawitają do nas chłody i deszcze co bym bez żalu mogła wyjechać , sasasasasa!!! :D

Słońce rozgrzało we mnie żądze przygód. Może USA w 2014? Od dawna marzyłam o takim wypadzie do naszych zachodnich sąsiadów, ale zraziła mnie papierkowa robota odnośnie wizy. Ja lubię jak się łatwo i przyjemnie ,kupujesz bilet ,wsiadasz do samolotu i lecisz ,ale może warto by było spróbować coś wymotać? Jednak zostawię to już na ''po wakacjach'' i teraz się skupię na tym co jest.

mój wakacyjny hicior - kliknij by posłuchać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz